Chilijskiej serii z rowerkiem przedstawiać chyba nie trzeba - na wielu stacjach benzynowych można znaleźć wina z tą etykietą i choć są robione na skalę wielkoprzemysłową, trzymają poprawną jakość. Niniejszym zaczynamy krótką serię recenzji "Biciclety" możliwą, dzięki odwiedzinom na Festiwalu Wina w Luboniu zorganizowanym przez importera - TiM.
Rowerowy riesling jest dość typowy - skała, cytryna, trochę jabłka, benzyna, jednak ta ostatnia bardzo mocno uderza w nozdrza. U naszych zachodnich sąsiadów od jakiegoś czasu trwają zajadłe dyskusje nad tym, czy aromaty petrolowe są wadą, czy gatunkową cechą rieslinga. Nie wnikając w nie, należy stwierdzić, że w tym rieslingu dieslowski opar jest trochę zbyt silny, biorąc pod uwagę młody wiek tego wina. Trochę szkoda, bo większa finezja na pewno podniosłaby ocenę.
Podana cena jest orientacyjna - wino jest dostępne w bardzo wielu miejscach.