Wina produkowane bez dodatku siarczynów (czyli takie, które wprawdzie zawierają te substancje, ale pochodzące wyłącznie jako uboczny produkt fermentacji) zajmują już całkiem sporo miejsca na rynku i dobrze, że producenci bułgarscy zauważyli ten trend. Jeśli do tego dodać pochodzenie z lokalnego szczepu, Primus jest naprawdę trendy w dobrym znaczeniu tego słowa.
Podoba mi się to wino, ponieważ ma w sobie więcej orzeźwiającej kwasowości i mniej cukru resztkowego, niż standardowe czerwienie bułgarskie. Dzięki temu jest umiarkowanie ciężkie, miło rozlewa się po ustach. Lekko ściąga, tanicznie smakuje gorzką czekoladą, do tego silne wiśnie, maliny, może trochę aronii. Jak na prawie pięciolatka ma dużo młodzieńczego wigoru. Bardzo dobre do umiarkowanie tłustych mięs z grilla. Popiłbym nim gorące, pachnące dymem kebabczeta, a potem posłuchał Stambołki Genadiewej.