Jeśli nie znacie szczepu mavrud, nie musicie się tego wstydzić. To odmiana stara, wywodząca się prawdopodobnie z północnej Grecji ('mavros' po grecku oznacza 'czarny'), ale w XX wieku zarzucona z racji problemów, jakie sprawiała. Plony nie były wysokie, do tego dochodziła podatność na choroby, która spowodowała, że bardziej opłacalne okazały się nasadzenia odmian międzynarodowych. Przełom XX i XXI wieku dał jednak szansę powrotu tego szczepu do winnic, beczek, butelek i kieliszków. Całe szczęście, bo wino jest tego warte.
Mavrud, o którym mowa, pochodzi z zachodniej części Niziny Trackiej, z rejonu znajdującego się w połowie drogi między Sofią a Płowdiwem. To wino ciężkie, ekstrakcyjne, aczkolwiek o umiarkowanie dużym stężeniu alkoholu. Smaki czerwonych i czarnych owoców wzmocnione cięższymi - tytoniem i skórą. Do tego trochę lukrecji i czarnego pieprzu. Jeśli szukacie wina do steków (zwłaszcza tych mocniej wysmażonych), będzie niezłe. Podobnie z pieczonym, czerwonym mięsem. Sugerowałbym także podanie go do jakiegoś bardzo dojrzałego sera twardego. Powinno zagrać idealnie.