Wiem, że brzmi to dziwnie, ale ten merlot jest dość agresywnym winem. I nie chodzi tu wcale o wysokie stężenie alkoholu, ale bukiet aromatyczny, w którym obok łagodnych malin czuć silny, taniczny zapach dębowych liści i perfumowe fiołki.
To, co zapowiada nos, realizują usta. Smak jest bardzo intensywny, kwiatowo - perfumeryjny z dużym udziałem czerwonych owoców. To wszystko podbite silnym alkoholem. Znikąd nie ma ratunku, bo kwasowość w tym merlocie wątła, nie ma siły, by poradzić sobie z konkurencją. Po przełknięciu aż chce się sięgnąć po szklankę chodnej wody. Być może tłuste jedzenie byłoby tu jakimś pomysłem na stępienie tej merlotowej agresji. Bez takiej pomocy lepiej się nie zbliżać.
Wino do kupienia w kilku sieciach handlowych w cenie od 49 do 59 zł.