Jeśli dobrze pamiętacie Biciclety z poprzednich lat, to z pewnością zauważycie, że noszą one teraz dumny przydomek "Reserva". Wygląda to nobliwie, bo kojarzy się z czymś lepszym od zwykłego, "niereservowego" wina, jednak w realiach południowoamerykańskich to określenie znaczy tylko tyle, że osoba decyzyjna chciała z jakichś powodów nobilitować to wino. Nie musi iść za tym wyższa jakość. Tak też mamy w przypadku tego caberneta.
Jeśli miałbym go lapidarnie scharakteryzować, to powiedziałbym, że jest on blady. W kieliszku pozornie dużo czerwieni, ale zarówno w nosie, jak i ustach - cienizna i brak koncentracji. Czuć czerwone owoce, jest porzeczka, trochę mentolu i melisy, ale wszystko to takie nikłe, jakby rozcieńczone wodą. Nie wykręca i nie odrzuca, ale jeśli macie wybór, nie decydujcie się na nie.
Podana cena jest orientacyjna - wino jest dostępne w bardzo wielu miejscach.